Nowy rok, nowa ja ;)
- Paulina Wasążnik
- 4 sty
- 1 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 2 mar
Czy jak to tam się mówi...
Ja nie mam postanowień, że od nowego roku będę inna, będę coś robić, albo czegoś nie robić. Nie kupuję w styczniu karnetu na siłownię ;) No dobra - może jest jedna rzec, którą chcę robić w tym roku - pisać tego bloga regularnie ;)
Ale (wiem, nie zaczyna się zdania od "ale") mam swoje przemyślenia, co do tego, co działo się w zeszłym roku i czego nie chcę powtórzyć w tym roku.
A mianowicie. W zeszłym roku podjęłam decyzje o ogromnych zmianach zawodowych w swoim życiu. Nie wiedziałam, czy to dobre decyzje czy złe - nigdy się przecież tego nie wie, przed ich podjęciem. I mówiłam o tym dosłownie wszystkim - że wprowadzam zmiany, trzymajcie za mnie kciuki itp. itd. I jaki był tego efekt? Zupełnie odwrotny. W większości słyszałam raczej słowa zdziwienia, ale w negatywnym znaczeniu tego słowa, typu "po co Ci to", "to się nie uda". A przecież chciałam jedynie usłyszeć "powodzenia".
Dlaczego ludzie to robią? Dlaczego podcinają skrzydła tym, którzy chcą zrobić coś inaczej, niż ogół? Czy wynika to z tego, że skoro ja nic nie zmieniam, to niech innym się to też nie udaje? Czy to zazdrość? Zawiść? I jednocześnie brak odwagi do działania?
Czy tylko mi się wydaje, że krytykują zazwyczaj ludzie, którzy nic nie robią w celu polepszenia swojego życia, tylko tkwią w miejscu, którego nie lubią, bo "tak jest"?
I właśnie mój wniosek z zeszłego roku jest taki, żeby nie dzielić się swoimi planami z każdym, ale tylko z tymi, którzy też są wizjonerami, poklepią po ramieniu i nie będą podcinać skrzydeł.
Comments